niedziela, 27 kwietnia 2014

Rozdział 7 "Kobieta ze wstęgą..."



"Policja nie ma żadnych śladów, a każdego tygodnia giną dwie osoby, ofiary nie mają w swoim organizmie ani grama krwi. Stwierdzono, że mordercą  pięciorga osób jest kobieta... Zawsze widziana z krwią na ustach i w czerwonej wstędze owiniętej w okół nadgarstków oraz okolic oczu... Zabójca przez media został nazwany... Kobietą ze wstęgą...."

~*~

-Gdzie idziemy?-zapytałam. Razem z Harrym pojechaliśmy na "przyjacielskie" wyjście.
-Niespodzianka...-powiedział tajemniczo. Prychnęłam niezadowolona. Oparłam głowę o szybę oglądając mijające budynki, ale niedługi także drzewa.
-Jesteśmy!-uśmiechnął się. Chwyciłam klamkę, by otworzyć drzwi. Zamknięte. Harry okrążył samochód, otworzył drzwi.
-Dlaczego one są zamknięte od środka?-zapytałam. Wzruszył tylko ramionami.

~*~

-Łał!-powiedziałam. Znajdowaliśmy się w lesie. Zaczęłam iść za nim do tajemniczego miejsca, w które chciał mnie zabrać. Prawie wywaliłabym się o dziwnie rosnący korzeń.
-Chodź, gapo!-chwycił mnie za rękę, poprzednio śmiejąc się z mojego prawie-upadku. Po dziesięciu minutach drogi z pomiędzy drzew było widać mały domek z drewna.
-Gdy byłem mały przychodziłem tu z siostrą.-spuścił głowę
-Jest to dla mnie bardzo ważne miejsce...-szepnął. Spojrzałam na niego. Był smutny, nawet nie wiem dlaczego. Może stracił tę siostrę, albo...


~Murder~

Uwielbiam tę chwilę, gdy mogę zatopić kły w ofierze... Cała ich krew... Zmierzałam do jednego z klubów nocnych otwartych całą dobę. Nic nie widziałam, posługiwałam się pozostałymi zmysłami... Podeszłam trochę pokracznie do jednego z mężczyzn stojących pod ścianą. Spojrzał na mnie, jego wzrok był tak widzialny nawet przez tę wstęgę. Dalszej akcji chyba nie muszę opowiadać? Zabrałam go do łazienki i po cackałam się z nim. Delikatnie zdjęłam czerwony materiał oplatający moje oczy.
-Co się stało z...?-spojrzałam mu głęboko w oczy.
-Nie będziesz krzyczeć, będziesz się rozkoszował tym co zaraz zrobię...-powiedziałam namiętnie, a zarazem spokojnie. Przytaknął głową. Powoli zbliżyłam usta do jego szyi, kły już same wyszły spod swojego kamuflażu. Wbiłam delikatnie je w szyję mężczyzny. Po chwili rozkoszując się wspaniałym smakiem krwi, sportowca.

~*~

-Shela!-wrzasnęła Bonnie. Przestraszona spojrzałam na nią.
-Nie skupiasz się.-powiedziała naburmuszonym głosem.
-Przepraszam... Zamyśliłam się.-
-Wiem, że jest ci źle po jego stracie, ale musisz to zrozumieć.-położyła rękę na moim ramieniu.
-Ja nigdy nie myślałam, że to może się stać...-szepnęłam.

------------------------------------------------------------------------
Ale dodany w niedzielę, nie? Liczę na komcię ♥

#Katie

czwartek, 24 kwietnia 2014

Pamiętnik #12 WTF?! SOK POMIDOROWY i mój pokoik

Heloooooooooooooooooooooł! Ja Katie witam was w poście pam Q 12... WTF?! Co????///// niewiem
A więc tak, piszę to by wam  powiedzieć, że zawieszam bloga na czas nie określony...




DOBRA ŻARTOWAŁAM!!hahahahahhahahahahahahahahaha dobra to nie było śmieszne. Wiecie co?
jestem fajna i wy to wiecie... Mój ostatni rozdział, czemu nie ma on komentarzy? dobra na razie mam to gdzieś... Dam dwa zdjęcia i kończę...











jest więcej niż dwa, ale ok...

#Katie

niedziela, 20 kwietnia 2014

Rozdział 6 "Krew"



-"Dzisiejszej nocy po ulicach Londynu biegała dziewczyna, była ubrudzona krwią. Tego samego wieczora zginęła Amber Pitters, prowadzone jest śledztwo w tej sprawie..."-

przeczytał Brad z dzisiejszej gazety. Prawie się zakrztusiłam herbatą.
-To dziewczyna z mojej szkoły! Kto mógłby ją zabić?-Amber była zawsze ułożona, oceny zawsze najlepsze, była takim pedancikiem. Chodziłam z nią do klasy.
-Ciekawe co na to szkoła.-szepnął. Rozbolał mnie brzuch, kurde co jest w tej herbacie? Pobiegłam na górę, do najbliższej łazienki. Nachyliłam się nad muszlą i zwymiotowałam. Zamknęłam oczy, wytarłam glutowatą ciecz z brody.
-Shela, co... to?-zapytał jąkając się. Spojrzałam na rękę, spływała po niej krew.
-Jak?-skierowałam wzrok na muszlę, cała była we krwi, którą zwymiotowałam. Brad był przerażony, na początku chciał jechać do szpitala, ale się rozmyślił.
-Coś się stało? Ktoś cię uderzył? Jesteś w ciąży? Umierasz, a może coś zjadłaś?!-wypytywał. Na każde pytanie reagowałam negatywnie.
-Brad za godzinę mam lekcję...-zaczęłam wywodzić.
-Zostajesz dzisiaj w domu,zaraz zadzwonię do nauczyciela.-
-Ale...-chwyciłam się za brzuch.
-Żadnego ale, tylko chodź.-pociągnął mnie za nadgarstek, do salonu. Usiadłam na kanapie poprzednio zawijając się w kocyk w misie.
-Okej, ja muszę iść do pracy... Załatwię ci niańkę.-spojrzał na telefon. Napisał kilka zdań, poprzesuwał palcem po ekranie.
-Za piętnaście minut powinna przyjść twoja niania. Papa!-pomachał mi i wyszedł.

~*~

Znowu rozbolał mnie brzuch. Szybko pobiegłam na górę by zwrócić prawdopodobnie krew... Usłyszałam przekręcanie zamka w drzwiach. Brad mówił, że ma przyjść ktoś do "niańczenia" mnie.
-Shela?!-usłyszałam znajomy głos. Nie odpowiedziałam, tylko zwróciłam czerwoną ciecz do ubikacji.
-Shela!- znowu krzyk tej osoby. Oparłam się o toaletę. Do łazienki wszedł Li.
-Myślałem, że cię nie znajdę...-powiedział, ale przerwał, bo jego twarz wyrażała przestraszenie. Podszedł  powoli siadając na przeciwko.
-Czy to jest...-zawahał się.
-Tak... Liam, to jest krew.-dopowiedziałam.
-Przejdziemy przez to razem, obiecuję..-szepnął oplatając palcami moją dłoń...

~*~

Tydzień... Minął tydzień od dnia, w którym została zabita Amber Pitters, nie odnaleźli sprawcy, całe Groow Street jest zaniepokojone, cały czas rzygam krwią. Brad umawia się z jakąś Mercedes, nasz ukochany Zayn jednak woli chłopców, bo widziałam go ostatnio z tym sprzedawcą, który sprzedał nam te ładne sukienki. Wszystko się pozmieniało...

~*~



Siedzący obok mnie Harry cicho oglądał telewizję.
-Co oglądasz?-zapytałam.
-Nie wiem.-powiedział.
-Tydzień temu Amber Pitters, została brutalnie zamordowana. Jak się później okazało dziwnym sposobem nie miała w swoim organizmie ani grama krwi. Tak samo jak dwie inne ofiary, znalezione w tym tygodniu Thomas Bit i Ronald Stick. Wszystkie ofiary chodzą do szkoły im. Leopolda II.-
-Z Liamem też chodzicie do ich klasy...-powiedział Hazz.
-Gdzie on jest?-zapytałam. Wskazał kuchnię.
-Rozmawia przez telefon...-

~*~

-Nie obchodzi mnie to! Masz zostawić ją w spokoju, inaczej ja tam przyjdę i gołą ręką wyrwę ci ten twój pieprzony dar!-zdenerwowany Liam mówił do rozmówcy. Przestraszyłam się, nigdy tak nie mówił, nawet wtedy gdy ktoś go denerwował.
-Pamiętaj masz czterdzieści osiem godzin, przyjadę z nią tam, a ty z niej to coś zdejmiesz!- rozłączył się
-Kto to był?-zapytałam. Szatyn odwrócił się, wokół jego oczu były dziwne obwódki, a same jego oczy były mocno żółte.
-Shela... To był stary kolega...-speszył się, co przywróciło jego oczom naturalny kolor.
-To nie brzmiało jakbyś rozmawiał z kolegą.-

--------------------------------------------------------------------
No hejoł, mam nadzieję, że was nie zawiodłam :) Zapraszam do zakładki bohaterowie i Liczę na komcie ♥

#Katie

czwartek, 17 kwietnia 2014

Pamiętnik #11

Heloł, witam u Katie ten Pamiętnik można zaliczyć do dziwnych, no ale trudno. Jak już wiecie (od teraz) uwielbiam malować paznokcie, swoje i innych, to pomalowałam na takie zajebiste Ying i Yang czy jakoś tak i wiecie jaki zajebisty efekt? Jeśli nie wiecie to wam powiem, ZA-JE-BI-STY!!!! Okej a teraz do rzeczy, jestem w drodze na angielski, mam przerwę świąteczną, a jutro jadę do takiego ładnego kuzyna... >-< zazdro bicz! Eemmmm poprzedni pamiętnik był straaaaaaasznie krótki, ale wynagrodzę go tym *-* oj jeeeeeee! Hehehehehe ta wiem jestem dziwna, ale ok co wam chciałam powiedzieć.... Aaa... W wakacje zacznę kręcić z koleżanką coś niby program, dlatego właśnie chciałam się spytać czy macie jakieś nazwy fajne? Jeśli tak to piszcie w komach, a i jeszcze jedno usunęłam weryfikację obrazkową, bo doszłam do wniosku, że nie jesteście robotami XD i to chyba wszystko papatki i do następnego! <3

#Katie

niedziela, 13 kwietnia 2014

Rozdział 5 "Impreza"



-Te balony trochę wyżej, muszą się zmieścić jeszcze niebieskie.-nakazałam. Harry wszedł na wyższy szczebelek drabiny przyczepiając kolorowe balony do drzewa. Podałam mu następne w kolorze błękitu. Teraz skończone. Ogółem to Harry pomagał mi zawiesić je, bo Li pojechał po lampki i lampiony. Bonnie zaprasza gości i załatwia DJ, a Harry miał "gotować". Ja razem z Liamem zajęliśmy się dekoracjami. Teraz mamy na razie porozwieszane balony oraz stół DJ'a, trzeba tylko ustawić stoły na przystawki, a na płocie lampki i lampioniki.

~*~

Głupi lokers źle zawiesił balony, miało być niekolorystycznie, a on właśnie tak powiesił. Weszłam na drabinę, by je przewiesić, ale moja koordynacja jest na poziomie zero.
-Wróciłem!-krzyknął Liam wchodząc na taras. Dziwnie odwróciłam głowę i poleciałam do tyłu.
-Fuuuuuuuuuuuuuck!-na szczęście złapał mnie Harry .
-Uważaj!-powiedział z... troską. Popatrzyłam na niego, a dokładnie w jego oczy.
-Emm... Tak, dzięki.-podniosłam się, czytaj wypełzłam z jego ramion.
-Mam te lampki...-powiedział zmieszany Liam.
-To dobrze.-uśmiechnęłam się poprawiając włosy. Harry w tym czasie pobiegł do kuchni.
-Pokaż co tam masz.-wyjął z siatek po kolei różę, lampki świąteczne i lampiony.
-Łał.-wzięłam do ręki kolorowe lampiony w kształcie misiów Haribo.
-Shela... Bo wiesz..-za jąkał się. Spojrzałam na niego, rumienił się.
-To dla ciebie...-wręczył mi różę.

~*~

Wszystko gotowe! Wygląda to jak impreza dla gimbusów. Wiem to dziwne, ale jemu się spodoba. Podbiegła do mnie Bonnie.
-Mamy wszystkich gości zaproszonych na dzisiejszy wieczór, o dwudziestej pierwszej, a DJ przyjdzie o dwudziestej.-powiedziała.
-Jeśli mogę spytać, to kto jest DJ'em?-zapytał Li. Bonnie spojrzała na niego wzrokiem zachwycenia.
-Niall Horan, najlepszy DJ w Londynie!-wypiszczała.
~*~




Brad przyszedł z pracy o dwudziestej, był szczęśliwy. Mówił, że poznał dziewczynę. Ignorowaliśmy fakt, że wspomina o swoich urodzinach. Czego się nie robi dla rodzeństwa? Dzwonek do drzwi, poszedł Harry. Pobiegłyśmy z Bonnie do mojego pokoju. Założyłyśmy sukienki. Bonnie [KLIK] i ja [KLIK]. Zbiegłyśmy na dół. Osłupiały Brad myślał co się dzieje. Wręczyłam mu prezent (gitarę). Cieszył się jak dziecko.

~*~

Goście są, DJ Horan zapodaje, Brad jest zadowolony i wszystko jest okej. Bonnie mówiła, że jest tu co najmniej trzydzieści osób. Opierałam się o ścianę domu pijąc soczek, kiedy podszedł do mnie jakiś facio. Nie znałam gościa.
-Może chcesz zatańczyć?-zapytał. Pokiwałam przecząco głową. Zbliżył się.
-Na pewno?-zapytał ponownie, śmierdziało mu z buzi. Chciałabym teraz zwymiotować.
-Na pewno...-Dotknął mojego uda. Strzepnęłam jego dłoń.
-Będzie fajnie.-szepnął. Przeszły mnie ciarki.
-Spadaj!-odepchnęłam go.
-Zły ruch, skarbie.-zdziwiłam się, ale nadal nie zmieniłam mojego wściekłego wyrazu twarzy. Wstał.
-Ciekawe, jak sobie poradzisz ze swoją nową przyjaciółką? Pragnącym krwi zabójca? Wtedy zobaczymy jak będziesz się zachowywać...-i zniknął.

-----------------------------------------------------------------------
Tak wiem, nie czepiajcie się, ale okejka. Jak może zauważyliście zmieniłam trochę opis i jest fajniejszy, bardziej opisujący mnie. huehuehuehuehue do następniaka ;)
#Katie

wtorek, 8 kwietnia 2014

Pamiętnik #10

Elo, elo kropka zero, heloł u Katie. Tak więc zaczynając jaram się tą muzą, którą dodałam huehuehuehuehuehue odzyskałam telefon i jest fajnie, ale nie wiem co tu napisać, więc powrzucam kilka zdjęć!!!













#Katie

niedziela, 6 kwietnia 2014

Rozdział 4 "Gitara i sukienki"



-Możemy go zrobić u ciebie?-zapytał. Przytaknęłam, nadal zszokowana mierząc wzrokiem nauczyciela. Popatrzyłam na rumieniącego się szatyna. Szczerze, to ja mu współczuję, że ze mną robi... Ale mamy do siebie blisko, jakiś plus.
-Shela!-wrzasnęła szeptem Bonnie.
-Co?-odszepnęłam.
-Ja nie chcę!-nadal szeptała, a ja zmierzyłam wzrokiem jej partnera. To Zayn? Odwrócił się.
-Wow Shela, piękniejesz za każdym razem gdy ciebie widzę-zaśmiał się. Pokazałam mu po prosu środkowy palec. Popatrzył na Bonnie, uśmiechnął się zawadiacko. Zmrużyłam oczy.

~*~

-Jak to?-zapytałam Bonnie, szłyśmy do domu.
-Tak, on jest ciachem, ale tego się nie spodziewałam.-powiedziała. Byłyśmy zaskoczone tym co przed chwilą. Zayn i jakiś chłopak, stali pod drzewami w parku i całowali się. Tego było za wiele, jak na moją psychikę. Byłyśmy już pod domem Bonnie. Miałam po drodze, więc zawsze odprowadzałam ją, a ona czekała na mnie i szłyśmy do szkoły.
-Zobaczy się później, dzisiaj do mnie przychodzi.-powiedziała.
-Okej, to papaki!-pomachałam jej.
-Paps!-odmachała mi.

~*~

"Zajrzał do jej pamiętnika, czytając poszczególne słowa. 'Chciałabym skończyć z tym świństwem!' 
Był zaskoczony tym co tam znalazł, całe życie, wszystko to co ona myśli, dosłownie wszys..."

Napisałam w zeszycie, chciałabym kiedyś wydać jakąś książkę o problemach pewnej dziewczyny, ale tylko mogę o tym marzyć... Zadzwonił dzwonek do drzwi, po chwili tuptanie po schodach, głośne śmiechy, znowu tupanie i pukanie do drzwi. Wstałam, poprzednio chowając zeszyt pod poduszkę, odtworzyłam drzwi. Stał za nimi Brad.
-Idziesz z nami na basen?-zapytał.
-Z nami?-odpowiedziałam pytaniem na pytanie.
-Ze mną i chłopakami.-
-Okej.-uśmiechnęłam się. Wzięłam z szafy swój ulubiony strój kąpielowy [KLIK] i ubrałam go. Otworzyłam drzwi prowadzące na taras. W basenie bawiło się trzech chłopaków.
-Hejka!-przywitałam się, wszyscy się odwrócili, chyba pójdę po coś do picia....
-Hej, grubasku!-odkrzyknął Bratek. Spojrzałam na niego spode łba.

~*~



-To jak, którą mam przymierzyć?-zapytałam.
-Te dwie!-pisnęła Bonnie, podając mi landrynkową i granatową sukienkę. Chwyciłam obie, kierując się do przebieralni. Przymierzyłam najpierw landrynkową. [KLIK]
-I jak?-zapytałam, kręcąc się w kółko.
-Ta sukienka nie pasuje ci do rysów twarzy.-odparł jakiś męski głos. Popatrzyłam na niego. Był całkiem przystojnym szatynem o błękitnych oczach.
-Przymierz tę drugą!-nakazała Bonnie. Poszłam z powrotem do przebierani i przymierzyłam granatową [KLIK] , rzeczywiście bardziej pasowała do mnie.
-A teraz?-zapytałam.
-Ładniej.-odparł chłopak. Z powrotem weszłam do przebieralni, ale tym razem ubrałam się już w moje ubrania. Wzięłam obie sukienki i wyszłam. Kupiłam granatową.

~*~

-Tą proszę.-uśmiechnęłam się do sprzedawczyni. Podała mi masywną gitarę [KLIK], dałam jej pieniądze, podziękowałam i wyszłam. Zbliżały się urodziny Brada. Razem z Bonnie i chłopakami mamy pomysł by urządzić imprezę w ogrodzie, ale trzeba czymś zająć Bratka. Coś się wymyśli, więc na razie tylko myślimy jak będzie wszystko przebiegać.

----------------------------------------------------------------------------------------
No to jak? Podobają wam się KLIKADŁA na blogu? Wiem, że te gwiazdki wypierdzielają nas w zupełnie inną akcję, ale to będzie potrzebne w innych postach. Mam jeszcze jedną prośbę, czy moglibyście komentować także Pamiętniki, bo nie wiem czy ktoś w ogóle je czyta.

#Katie

wtorek, 1 kwietnia 2014

Pamiętnik #9

To też diares organizacyjny, bo nie wiem czy mam pisać tak jak teraz, czy dodawać więcej gifów, inaczej coś robić. Rozdziały będę nadal dodawać co weekend, a pamiętnik jakoś w dni "robocze". huehuehuehuehuehuehuehuehuehuehuehhhueheuheu

emmmm..... głównie to chciałam napisać tylko to, ale może coś jeszcze dodam. Tutaj!

Chciałabym jeszcze tak jakoś co 5 rozdziałów dodać dwie, albo jedną gwiazdkę.... huhhu

chażrza ♥

ojejku ♥♥♥


#Katie